Historia pokazów na Wielkim Ekranie kinowym
2012.03.25 - Za jednego dolara - IRAN - Andrzej Leks
Pomysł, by uczynić Bliski Wschód celem naszego wyjazdu nie był przypadkowy. Zrodził się z potrzeby dalszego zgłębiania tematu, który określiłbym mianem „Nie taki islam straszny jak go malują”. Mój pierwszy kontakt z „prawdziwym” islamem miał miejsce w Maroku w 2005 roku, a następnie w 2007 roku podczas wyprawy do Syrii i Jordanii. To właśnie ta wizyta wzbudziła we mnie niegasnący entuzjazm a może nawet afekt dla ludzi świata islamu. Koloryt bazarów, zapach przypraw, miętowa herbata, głos muezina nawołujący do modlitwy - to właśnie to, co pociąga mnie najbardziej. Mimo, że z Polski do Iranu daleko a latem na dodatek latem bardzo gorąco, nietrudno było znaleźć ekipę, która ostatecznie w ośmioosobowym składzie po kilku miesiącach przygotowań wyruszyła w lipcu 2008 lądową drogę do Persji.
Po trzydniowej podróży, dotarliśmy na granicę turecko-irańską. Wtedy dopiero poczuliśmy, gdzie naprawdę jesteśmy i dokąd zmierzamy.
Przy 40-stopniowym upale mężczyźni założyli długie spodnie, a jedyna w ekipie kobieta - chustkę na głowę. Wszystko tu było zaskakujące.
Inne języki, inne napisy, inne obyczaje, inne przepisy a może nawet całkowity ich brak – totalny chaos. Jednak to, co uderzało najbardziej to totalny luz miejscowych. Wydawało się, że jedyne, co biorą „na serio” to obecny w ich sercu - Allach akbar.
Spotkania z mieszkańcami maleńkich wiosek i zatłoczonych miast przez blisko trzy tygodnie stanowiły naszą codzienność, przepełnioną tamtejszym kolorytem, zapachem i wszechobecnym piaskiem. Byli bardzo serdeczni, gościnni, pomocni, rzadko kiedy nachalni.
To właśnie oni stanowili cel i sens naszej wyprawy. O nich, o ich życiu, kulturze, pracy, zabawie i o zabytkach ich kraju pragnę opowiedzieć.
Na www.andrzej.warszawa.pl w dziale „Ostatnio” znajdziecie mapkę i kilka fotek z wyprawy.