Historia pokazów na Wielkim Ekranie kinowym
2004.10-24 - Paragwaj - na bocznym torze Ameryki
Sylwia Kulczyk jest doktorem na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo poświęciła się ekologii krajobrazu, ale interesują ją wszystkie oblicza życia na Ziemi. Od dziesięciu lat odwiedza miejsca odległe od głównego nurtu wydarzeń, starając się poznać świat, który być może w niedługim czasie bezpowrotnie odejdzie w przeszłość. Swoich wrażeń nie zatrzymuje dla siebie – dzieli się nimi podczas pokazów slajdów, na falach radiowych i na łamach prasy. Niemal roczna wyprawa do Ameryki Południowej, była realizacją marzeń Sylwii i jej kolegów z wydziału. Dwumiesięczny, samotny pobyt w Paragwaju to jedno z najważniejszych doświadczeń, jakie wyniosła z tej podróży.
„(...) Głośny stukot spalinowego silnika podrywał do lotu kolorowe tukany, czarno białe; bociany tujuju i gromady innych ptaków. Drezyna – drewniane pudełko na kółkach, powoli przedzierała się przez kolczaste zarośla, hamując gwałtownie przed wyrosłymi na torach mrowiskami ziemnych mrówek. Jedyny w paragwajskim Chaco szlak kolejowy przeżyły chwile chwały sześćdziesiąt lat wcześniej, będąc główną drogą prowadzącą na front krwawej wojny z Boliwią. Teraz jeździł tędy tylko jeden pojazd. W trzęsącym się wnętrzu siedział brodaty misjonarz, Indianka otulająca podartą szmatą maleńkie dziecko... i ja. Znowu byłam na końcu świata.
Chociaż pojechałam do Paragwaju tylko na dwa tygodnie, byłam tam czterokrotnie dłużej. Na własnej skórze poznałam trud codziennego życia indiańskich narodów Maskoy, Ayoreo i Chamacoco. Płynęłam rzeką Paragwaj aż do bagien Pantanalu. Spędziłam kilka nocy w bagnie, podziwiając tysiące gwiazd błyszczących nad zakopanym w błocie landroverem. Tańczyłam na paragwajskim weselu w wiosce, której nie ma na mapach, gościłam w koszarach na dalekiej północy Chaco i świętowałam Trzeci Maja z mieszkańcami polskiej kolonii.”