Ararat i Kapadocja - w poszukiwaniu zaginionej Arki i bajkowych kominów

Monika Witkowska

18 lutego 2024, niedziela godz. 12:30

Pierwszy dzień w Kapadocji spędziliśmy po części na zwiedzaniu wpisanych na listę UNESCO kościołów, a po części na jeep safari po wertepiastych, ale urokliwych widokowo drogach lub bezdrożach. Kapadocja to nie tylko skalna półpustynia jak myślą niektórzy. Świadczy o tym choćby kilkunastokilometrowa trasa w Wąwozie Ihlara lub szlak przez Dolinę Różową. Dzień bez trekingu jest w Kapadocji dniem straconym. Kiedyś przyjeżdżałam tu jako pilot wycieczek objeżdżając autokarem punkty widokowe, ale dopiero w momencie chodzenia po trasach trekingowych, zrozumiałam, że to jedyny sposób aby w pełni docenić urok tego miejsca.
Poranek jaki lubię? Wielki odlot czyli 150 balonów, a ja w jednym z nich.
Położony na obrzeżach Kapadocji wulkan Erciyes (3917 m) to 5-ta góra Turcji. Aż dziwne że prawie nikt na niego nie wchodzi - poza nami nie było na nim żadnej ekipy. Wprawdzie ze względów bezpieczeństwa musieliśmy się wycofać już bardzo blisko szczytu, ale i tak dla widoków warto było się trochę tym wchodzeniem natrudzić.
Położone we wschodniej Turcji miasto Dogubeyazit to nie tylko punkt startowy na Ararat, ale też kilka ciekawych miejsc do zobaczenia.
Ararat (5137m) to góra, która wymaga od wspinaczy wcześniejszej aklimatyzacji. Mieliśmy tu wszystkie warianty pogodowe - słońce, deszcz, grad i burzę z piorunami. Obóz 1, obóz 2 i w nocy na szczyt.
Dla mnie to już 3 raz na szczycie Araratu (pierwszy raz był kilkanaście lat temu).

Monika Witkowska
Jaka jestem? Chyba normalna. Mieszkam w bloku, pracuję, mam swoje kłopoty, a i kompleksy też :), no ale robię wszystko, aby swoje życie przeżyć ciekawie.
Motto życiowe: słowa Marka Twaina, w którego książkach się w dzieciństwie zaczytywałam, a który powiedział coś takiego:
"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań, złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj! Śnij! Odkrywaj!"