Historia pokazów na Wielkim Ekranie kinowym
2008.11.16 - Y que te vaya bien - dwie samotne, rowerowe podróże w Andy - Piotr Strzeżysz
W lutym 2008 roku wybrałem się na rowerową przejażdżkę po Chile, jadac z miejscowości Puerto Montt na południe, pedałując na trochę przymałym, pozbawionym przerzutek rowerze, kupionym za równowartość trzystu złotych. Przejechawszy wyspę Chiloe, wróciłem promem na stały ląd, aby kontynuować jazdę trasą zwaną Carretera Austral.
Pokonując kolejne kilometry w gorące, wilgotne popołudnia, pchając rower na stromych podjazdach, żałowałem, że nie zabrałem własnego jednośladu. Oczarowany krajobrazem i gościnnością mieszkańców, postanowiłem wrócić do Ameryki Południowej w wakacje, kiedy na półkuli południowej panuje zima, tym razem jednak już z własnym rowerem.
Jechałem bez pośpiechu, właściwie bez specjalnego też celu, czy ściśle wytyczonej trasy. Moja droga i jej kierunek zmieniały się w zależności od nastroju, samopoczucia, sugestii, albo były rezultatem ślęczenia nad mapą, w celu dotarcia do miejscowości, której nazwa wydawała mi się z jakichkolwiek względów interesująca.
Spotykani mieszkańcy podzielali mój spokój i brak pośpiechu. Spędzałem z nimi, szczególnie z dziećmi, nierzadko całe popołudnia, bowiem w wielu jeszcze miejscach na ziemi ciągle wielką wagę przywiązuje się do wspólnie spędzanego czasu, do najprostszych relacji międzyludzkich, do zabawy w dobrym znaczeniu tego słowa. To są kryteria wartości życia. Dobrego życia.
W przygranicznej miejscowości Ollague próbowałem wjechać na wulkan Aucanquilcha. Droga, po której dało się jechać, prowadziła do nieczynnej już kopalni, znajdującej się na wysokości 5360 m.n.p.m. Dalszy odcinek prowadzący na szczyt był zbyt zapiaszczony, aby dało się po nim pedałować. Po dwóch próbach i sześciu dniach zrezygnowałem z wnoszenia roweru na plecach na wierzchołek, osiągnąwszy z jednośladem wysokość 6070 m.n.p.m.
Dziewięć tygodni w podróży, prawie cztery tysiące przejechanych kilometrów, setki spotkań, milion wrażeń. "Prawdziwie odkrywcza podróż nie polega na poszukiwaniu nowych pejzaży, lecz na otwieraniu oczu na nowo" pisze M. Proust. Serdecznie zapraszam na pokaz slajdów z rowerowej podróży po Ameryce Południowej.